Jestem radcą prawnym od 2005 r. To oznacza, że ukończyłam 5 letnie studia prawnicze oraz 3,5 letnią aplikację radcowską i to w czasach, gdy nabór na aplikację był prowadzony przez samorząd radców prawnych a egzamin radcowski był naprawdę ciężką próbą. Uczyliśmy się do niego 5 – 6 miesięcy po wiele godzin dziennie, nie pracując w tym czasie zawodowo. To był czas który miał nas ukształtować zawodowo, i ukształtował. Pozwolił poczuć, że jesteśmy kompetentni i niezależni dzięki zdobytej wiedzy.
To co jest dziś całym radcowskim egzaminem zawodowym było dla nas zaledwie 1/3. Wstępem do prawdziwej próby, jaką był morderczy egzamin ustny z wszystkich dziedzin prawa, przed praktykami, wybitnymi specjalistami w swoich dziedzinach.
O tym by zostać radcą prawnym marzyłam od dziecka.
Gdy miałam 12 lat w ramach „przerabiania” „Niemców” Leona Kruczkowskiego moja nauczycielka polskiego zorganizowała sąd nad Willym Sonnenbruchem. Podzieliła nas na dwie połowy: obronę i oskarżenie. Ja byłam w części obrończej. To doświadczenie było dla mnie znamienne, pewnie nikt z mojej byłej klasy już tego nie pamięta, ale ja nie zapomnę tej symulowanej „rozprawy” do końca życia.
Wtedy zrozumiałam, po co społeczeństwo stworzyło prawo i że każdy człowiek ma prawo do obrony i pomocy prawnej, nawet ten który popełnił zbrodnię.
I że ja właśnie tak chcę ludziom pomagać.
Historycznie pomiędzy radcą prawnym a adwokatem były fundamentalne różnice. Adwokat zajmował się sprawami osób prywatnych a radca prawny obrotem gospodarczym czyli szeroko rozumianym prawem gospodarczym publicznym i prywatnym oraz podatkowym. Z czasem te różnice się zacierały, by w końcu zniknąć całkowicie.
Dziś każdy radca prawny i każdy adwokat mają takie same uprawnienia a o wyborze specjalizacji decydują jedynie indywidualne preferencje a nie ustawowe ograniczenia. Funkcjonujemy w ramach dwóch różnych samorządów.
Ja jestem bardzo dumna z tego, że jestem członkiem Okręgowej Izby Radców Prawnych w Łodzi i wykonuję zawód we własnej Kancelarii Radcy Prawnego.